19 stycznia 2019

Dzień trzeci czyli miasto-twierdza, zamieszkany zamek i miasto o 3 rynkach

(Przepraszam, za dość duże opóźnienie od ostatniej notki, ale po prostu przed świętami nie wiedziałam w co ręce włożyć i teraz w sumie też).

Trzeci dzień naszej podróży zaczęliśmy od wyjazdu z campingu, aby zmienić go na kolejny, powoli zbliżając się do morza czarnego. Szkoda, że nie wiedzieliśmy, że wcale na campingu nie wylądujemy.

Z campingu w Gilau wyjechaliśmy o 10:30. Za noclegi zapłaciliśmy 45 euro czyli 22,5 euro za noc.

Pierwszą miejscowością na naszej poniedziałkowej trasie była Alba Iulia. Alba Julia to niewielkie miasto, które Rumunom kojarzy się głównie z wydarzeniami z 1918 roku. W miasteczku bowiem uchwalono przyłączenie Transylwanii do Rumunii. Centrum starego miasta mieści się w ogromnej cytadeli. Cytadelę Alba Karolina budowano przez 14 lat poczynając od 1714 roku. Nadal oprócz funkcji historycznej pełni ona również funkcje wojskowe, gdyż we wschodniej jej części znajduje się baza wojskowa.

Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od wejścia bramą I, następnie minęliśmy obelisk poświęcony torturowanym przywódcom powstania chłopskiego z 1784 r.



Później podziwiając mury cytadeli przeszliśmy przez bramę III zwieńczoną konnym pomnikiem Karola IV.







Idąc kawałek dalej, po lewej stronie można zobaczyć rzymskie ruiny. Na przeciw nich znajduje się Plac Unirii, na którym znajduje się muzeum zjednoczenia i sala zjednocenia oraz pomnik Custozza poświęcony żołnierzom służącym w armii austriackiej podczas bitwy pod Custozzą z 1866 r.




Idąc dalej po lewej stronie ujrzeliśmy pomnik Michała Walecznego a tuż za nim pałac książęcy zwany też pałacem biskupim. Pałac został wniesiony w XIV i XV wieku i przez większość czasu pełnił funkcję siedziby króla w niezależnym Księstwie Siedmiogrodzkim (Alba Julia była wtedy jego stolicą).


Następnie weszliśmy do  znajdującej się kilka kroków dalej katedry św. Michała. Jest to jeden z najcenniejszych zabytków cytadeli. Zbudowana na miejscu zniszczonej przez tatarów świątyni w 1241 roku łączy w sobie elementy gotyku, renesansu i baroku. Przy zwiedzaniu warto zwrócić uwagę  na romański portal z drugiej połowy XVIII wieku znajdujący się przy głównym wejściu do świątyni, a także na kaplicę Lazoniusa z 1512 roku.

Obok katedry i naprzeciw głównego wejścia do cytadeli (przez bramę IV) znajduje się imponujący przepychem i intensywnymi kolorami Sobór Koronacyjny. Prawosławna budowla w stylu narodowym została wybudowana w 1922 roku na koronację Ferdynanda I. Kompleks składa się z katedry św. Trójcy stojącej pośrodku dziedzińca, rezydencji prawosławnego biskupa mającej swoje miejsce tuż za katedrą i ogromnej 58 metrowej dzwonnicy.






Po zwiedzeniu soboru udaliśmy się do północnej części cytadeli, aby trochę pokręcić się po uliczkach. Jest to mniej turystyczna część cytadeli. Można w niej zobaczyć m.in budynek biblioteki Bstthyneum i pałacu Apor. Nie wyróżniają się bardzo i nie są bardzo interesujące, dlatego jak ktoś nie ma nadmiaru czasu to nie musi go marnować na błądzenie w północnej części cytadeli.


Na tym skończyliśmy zwiedzanie miasta i wychodząc ponownie przez bramę I udaliśmy się do auta. Następnie skierowaliśmy się w kierunku Sibiu, aby przed zwiedzeniem miasta odwiedzić pobliskie ruiny zamku w miejscowości Slimnic.

W Slimnic znajduje się interesujący zamek, bo tak jakby nadal zamieszkały. Pierwsza wzmianka o budowie chłopskiego zamku pochodzi z 1282 roku, następnie zamek był rozbudowywany w XV wieku. W XIX wieku został on częściowo rozebrany, aby materiału użyć do budowy pobliskiego cmentarza.

W ruinach mieszka opiekun zamku, który za 3 leje pozwala zwiedzić swoje podwórko i wejść na wieżę po ciekawie mało zabezpieczonych drewnianych schodach. Jako, że gdy idę z aparatem to wstępują we mnie moce do pokonywania słabości i trudności by tylko zrobić dobre ujęcie to oczywiście weszłam na wieżę. Było warto. Pierwszy raz byłam w zamku, który ktoś traktuje jak własny ogród i podwórko, coś nietypowego.










Jeszcze ciekawostka, dotycząca jednego z mijanych budynków w drodze powrotnej na "parking". Dom w którym w styczniu 1849 roku przebywał Józef Bem.


Teraz czas na Sibiu (Sybin). Miasto jest dla kraju znaczącym centrum kultury, nauki i przemysłu. Turystów przyciąga dobrze zachowaną starówką, a także jednym z najstarszych muzeów w Europie.


My nasze zwiedzanie zaczęliśmy od udania się w kierunku największego z 3 połączonych ze sobą rynków - Piata Mare. Na głównym placu znajduje się wiele interesujących budowli, niektóre nawet pamiętające czasy średniowiecza. Znajduje się tu m.in Dom Hallera z 1470 roku czy narodowe muzeum Brukenthala. Jednak najbardziej imponujący jest budynek ratusza z 1906 roku, który został wzniesiony jako siedziba banku w stylu klasycystycznym z elementami secesji.



Następnie udaliśmy się na południe by obejrzeć mury obronne. Głównym naszym celem było zobaczenie bastionu Hallera, a dopiero później innych wież znajdujących się w zabudowaniach tego muru. Nazwa bastionu pochodzi od XVI wiecznego burmistrza miasta Petrusa Hellera. Bastion bywa nazywany także bramą zwłok. Nazwa ta powstała w czasie epidemii szalejącej pod koniec XVI wieku, kiedy przez wybite w ścianach otwory wyrzucano ciała zmarłych.



Później udaliśmy się z powrotem na Piata Mare i po minięciu kościoła Świętej Trójcy i przejściu pod wieżą ratuszową udaliśmy się na Piata Mica będące drugim historycznym centrum miasta. Podobnie jak Piata Mare plac otaczają średniowieczne kamienice. Placowi nie brakuje uroku, tak jak tłumów. Spotkaliśmy tam kilka wycieczek, więc było tłoczno. Dodatkowy urok dodały na kramiki z ręcznie robionym rzemiosłem.




Następnie udaliśmy się na trzeci plac - Piata Huet, przechodząc przez most kłamców. Jest to pierwszy odlany most z żelaza na terenie dzisiejszej Rumunii (1859 r.). Według legendy most runie, kiedy przejdzie po nim kłamca. (Jak widać, jestem bardzo prawdomówna 😇 ). Większą część placu zajmuje najcenniejszy zabytek miasta czyli ewangelicki kościół parafialny z charakterystyczną wieżą i towarzyszącymi mu czterema wieżyczkami. Świątynia powstawała 200 lat, a jej budowa rozpoczęła się w 1320 roku. Do 1544 roku była używana przez katolików.



Na koniec naszego zwiedzania miasta zeszliśmy dość fotogeniczną wieżą schodów kierując się do naszego żółwika. Wieża jest jedną z najstarszych budowli w mieście, gdyż pochodzi z XIII wieku, a została jako brama w pierwszym pierścieniu murów prowadząca do Dolnego Miasta.


Na tym zakończyliśmy zwiedzanie i z miasta wyjechaliśmy przed 18 z zamiarem dojechania na camping Vampire w okolicach słynnego zamku w Bran.

Niestety nasze plany spaliły na panewce, gdyż właściciel nie pozwolił nam obejrzeć campingu kazał albo zapłacić za noc albo się wynosić. Po próbie zobaczenia campingu wyjechaliśmy szukać innego. Niestety pan ten miał monopol w okolicy i trudności znalezienia campingu zmusiły nas do spania w motelu w miejscowości Braszów. Przyjemność ta wyszła nas 200 leji ze śniadaniem, ale cóż zrobić jak człowiek zmęczony. Na szczęście motel całkiem przyzwoity i miła obsługa.

Łódź LMF 2017